wtorek, 12 października 2010
Gdzieś na Gobi
Na granicy chińsko -mongolskiej niechcący utknęliśmy na 4 dni(długi majowy weekend,przejście zamknięte).W mieście-widmie dobrze się jednak bawiliśmy,zawarliśmy dużo nowych znajomości, załatwiliśmy pilne potrzeby, a nawet pojeździliśmy trochę na dinozaurach-co nie jest wcale proste.W końcu to pustynia Gobi,no nie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziwne że nie macie jeszcze komentarzy :)
OdpowiedzUsuńgenialny koniec świata!!!