wtorek, 19 stycznia 2010

Easy Rider

czym chata bogata?





lokalny autobus




Good morning teacher!!
Przed jaskinią Tham Lot
My na naszym rumaku

Wybaczcie dłuższe milczenie,ale właśnie zjechaliśmy z gór,bogatsi o wiele doświadczeń,z którymi chcemy się z Wami podzielić.

Po pierwsze:odkrywanie północy kraju należy rozpocząć od Chiang Mai, uroczego miasta położonego u stoku góry, słynącego z olbrzymiej liczby świątyń(ponad 300), mekki new age`owców,maniaków zdrowej żywności,jednym słowem idealne miejsce na wypoczynek dla guru sekty. W podobnym klimacie jest miasteczko Pai,pełno tu białych twarzy, które porzuciły dawne zachodnie życie,by produkować organiczny dżem na przykład:)

Po drugie:koniecznie trzeba przejechać się lokalnym autobusem. Uwaga-tylko dla ludzi o stalowych nerwach!Trasa wije się serpentynami na wysokości ponad tysiąc metrów nad poziomem morza,można zzielenieć z wrażenia. My mieliśmy jeszcze to szczęście,że autobus wypełnił się nagle dymem płonących przewodów, skutecznie wypłaszając lokalne babeczki obwieszone swoją latoroślą. Do końca trasy pozostały już w blokach startowych. Ich ucieczka nie przeraziła nas tak bardzo, jak pełna napięcia twarz kierowcy. Bilet kosztował nas 50 B, wrażenia-bezcenne.

Po trzecie:jeśli już się wybierać w góry,to tylko na dwóch kółkach. My wypożyczyliśmy sobie motorek, spakowaliśmy się w małe plecaczki, i ruszyliśmy w pięciodniową wycieczkę po okolicznych wioskach. Tylko taka opcja daje pełną swobodę i wolność wyboru,gdzie chcesz się udać. Ponieważ stan wypożyczanego tu sprzętu pozostawia wiele do życzenia, nie obyło się bez przygód. Któż by bowiem przypuszczał,że pozostawiony w stacyjce kluczyk wypadnie podczas jazdy. Dopiero po fakcie oświeciło nas, do czego służył zielony sznureczek przywiązany do kluczyka. Gdyby nie miejscowe szemrane chłopaki, które pokazały nam,jak uruchomić (ukraść) motorek na styk kabelków, utknęlibyśmy na noc w czarnej,głębokiej d... dżungli.

Po czwarte: lokalsi to też ludzie(niektórzy niestety o tym zapominają).Po drodze napotkaliśmy wiele wiosek lokalnych górali, którzy różnią się etnicznie od reszty mieszkańców Tajlandii. Bliskość granicy z Birmą i Chinami zaowocowała wioskami uciekinierów przed reżimem. Ta mieszanka kulturowa sprawiła, że na niewielkiej stosunkowo powierzchni mieszka wiele plemion, różniących się między sobą zwyczajami i sposobem życia. Trzeba znać kilka podstawowych zasad,jak należy się zachować-czyli jak na przykład widzimy znak tabu przed wioską, to do niej nie wchodzimy,a jeśli nie mamy innego wybory,przejeżdżamy przez nią jak najszybciej,by nikogo nie urazić. Oczywiście pełno tu przebranych w ludowe stroje miłośników folkloru, oferujących swoje towarzystwo na zdjęciu za opłatą, nikt jednak nie przebije białego misia z Zakopanego,więc grzecznie za taką usługę dziękowaliśmy. Wolimy puszczać z dzieciakami latawce, czy odkrzykiwać biegnącej za motorkiem gromadzie pozdrawiającej nas chóralnym „good morning teacher!!!”(nauczyciele w Tajlandii,weźcie się do roboty!) .Wioski kobiet z długimi szyjami nie odwiedziliśmy-ludzkiemu safari mówimy zdecydowanie nie.

Po piąte:trzeba to miejsce koniecznie zobaczyć i już!Chociaż tyłki bolą nas nieludzko od niewygodnego siedzenia na motorku, łezka w oku się kręci,gdy przeglądamy zdjęcia,by wybrać któreś na bloga.

8 komentarzy:

  1. Pasjonujący wpis,punkt 2 podniósł mi ciśniene punkt 3 bardzo rozbawił ,a ostatnie zdjęcie wzruszyło niesamowicie...jak ja Was kocham... i jak strasznie tęsknię..

    OdpowiedzUsuń
  2. Witajcie kochani !!!od smego początku sledzimy Wasze poczynania ,super przygody !!!!od początku stycznia jesteśmy juz prawie wszyscy we francji, a oto nasz adres o który prosiliscie :CHADUZIAS 43270 ALLEGRE gorące pozdrowienia od nas wszystkich !!!!Bawcie się dobrze !!!ps.przeslijcie trochę słońca !!!ELA i cała reszta ....!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. witamy rodzinkę Winklów!!!dziękujemy za adres,super,ze jesteście z nami.buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. hej Glutki!!! ale się uśmiałam- historia z zielonym sznureczkiem i szemranymi chłopakami ;) no i ostatnia fotka, na tym waszym "rumaku"- świetna, zresztą jak pozostałe foto. pozdro dla Elvisa:)

    OdpowiedzUsuń
  5. poprostu niesamowite przygody !!!! Koziołek Matołek wysiada ze swoimi... Hi,hi.Jesteście szalenie odważni -szykujemy dla Was medal hm,hm-tylko w jakiej kategorii???Zasługujecie na wiele.Zdjęcia ,które wykonujecie -bomba!Czy jakieś filmiki też nakrecacie?Jesteśmy z Wami.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. to dopiero jest przygoda!!
    dobrze,że szczęśliwie dobiegła końca
    pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  7. owszem filmiki krecimy, niestety najczesciej waza zbyt duzo by je tu wklejac. do obejrzenia po powrocie. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. sweeeet!! pojawia się pytanie - są już plany na kolejne podróże po powrocie z tych wojaży. to ponoć uzależnia jak tatuaże no i inne takie tam ;) Buziaki!!

    OdpowiedzUsuń