sobota, 21 listopada 2009

Londonwanie



Uradowani z kompetencji pilota (dyskusyjne) odnaleźliśmy się o świcie na Luton. Stłoczeni z kwiatem emigracji i ich pąkami ,wbijamy sie, bez kaszlu. Londyn robimy po łebkach zaliczając parę kluczowych atrakcji. Dopisuje nam szczęście pod big benem jesteśmy o 12, z takim fartem może dane mi będzie zobaczyć trykające się koziołki. potem ruszamy na Tate gallery gdzie robimy performance na skórzanych kanapach pod wiele mówiącym tytułem " Dżemka", zmanierowana londyńska publiczność reaguje obojętnie jakby to już gdzieś kiedyś widziała.

1 komentarz:

  1. Grunt to nie kaszleć publicznie:) Ciesze sie , że zaplanowana dżemka w galerii wypaliła:)

    OdpowiedzUsuń