środa, 30 grudnia 2009

NA KRAWĘDZI

















A jednak Świętemu Mikołajowi udało się nas odnaleźć i obdarować szczególnym prezentem...Ciężko mu było wymyślić coś oryginalnego, bo ostatnio na nudę nie narzekamy. Myślał, myślał, i w końcu wymyślił: nie wspinali się jeszcze skubańcy na 200 metrowe klify. Z dołu wszystko wyglądało całkiem prosto, szczególnie, że na pierwszy ogień poszła sześćdziesięcioletnia szwedzka nauczycielka Sylvia. Babeczka mimo wieku wspinała się jak prawdziwy gekon. Nam poszło też całkiem nieźle, lecz co tu dużo kryć - to tytaniczny wysiłek. Po wszystkim ciężko było utrzymać puszkę piwa w ręku. Na szczęście tajski masaż potrafi zdziałać cuda:)

7 komentarzy:

  1. Nie ma to Jak wspinaczka w prawdziwych skałach.
    Obserwując Waszą wyprawę zastanawiam sie co będziecie robic po powrocie z tego raju... Tym czasem Bawcie sie dobrze. Pozdrawaim Was serdecznie z wiekszym (bo świątecznym)brzuszkiem.
    PS. Czy jest opcja połączenia się na nowy rok przez skype?

    OdpowiedzUsuń
  2. nowy rok u nich, to wstepne picie u nas ;) u nas z przygod to avatar w 3D.ja i kino ;/ ;) Niezle efekty, a czesc scenografii skopiowane z Waszych zdjec ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem ciekawa w jaki sposób powitacie Nowy Rok - tradycyjnie przy lampce szampana czy tez wymyślicie coś co nas zaskoczy???? Powodzenia w realizacji pomysłów i marzeń

    OdpowiedzUsuń
  4. hmmm u was nowy rok to u nas 6 rano. teoretycznie jest to możliwe, ale sami wiecie że o takiej godzinie możemy być lekko trudnymi rozmówcami. mimo wszystko miejcie włączonego skajpa postaramy się znaleźć czynny internet ( w hostelu nie mamy nawet gniazdka elektr.) w drodze powrotnej z imrezki.

    OdpowiedzUsuń
  5. 31 grudnia to czas rozliczeń. Szybko szyję firankę, która czeka już od pół roku, doszkalam żonglowanie, kupuję lampy, dywany by móc zapisać koniec remontu na rok 2009, uzupełniam CV, sprawdzam ogłoszenia o pracę, dzwonię do babci, golę nogi, przeglądam Waszego bloga... a tu tylko jeden wpis ode mnie.Wstyd!Czem prędzej nadrabiam..Co u mnie już trochę wiecie;)Sylwestra spędzamy z Muszkami, Lewunią i Jarkiem u Wojtka Szelerskiego - to pierwszy wspólny Sylwester od 2003(dużo mnie kosztowało przeszukiwanie pamięci)-tylko Was tu brak!!!Postanowienia noworoczne lepiej zatrzymam dla się-wiadomo ile z nich wchodzi w życie..
    A jak tam Wasze rozliczenia?Biorąc pod uwagę ilość grudniowych atrakcji wzieliście się za nie wcześniej niż ja..Rachuneczek sumienia, szczególnie Andrzeja (Ikarowe wzloty, nurkowanie niczym Mała Syrenka, no i wspinaczka jak na prawdziwego osiłka przystało)pewnie ma się nieźle..A i Natalka chyba znalazła swoje przeznaczenie: zawód-reporter!!Zdjęcia,a szczególnie opisy wciągają jak Kapuściński!Rok na plusie x2:)
    Mam nadzieję, że nie ruszacie na Bali bo tu straszą że zamachy planowane!
    To co, nadrobiłam?
    Dosiego kochani!

    OdpowiedzUsuń
  6. szaleni - widać ,że lubicie adrenaline:-) niesamowite -też z chęcią bysmy spróbowali... Bartek by się nadawał do tej wspinaczki idealnie.
    My przygotowujemy sie do "SYLWKA" ,a Wy ?Pozdrawiam wraz z rodzinką życząc spełnienia Waszych najskrytszych marzeń...

    OdpowiedzUsuń